Do Naterek, jak mówi się w skrócie na Mazury Golf & Country Club, mam stosunek szczególny, sentymentalno-osobisty. Pisałem już o tym kiedyś, ale było to tak dawno, że sam nie pamiętam. W skrócie więc to przypomnę.
W początkach lat dwutysięcznych miałem o golfie podobne wyobrażenie jak, niestety, dziś ciągle ma większość moich rodaków, czyli uważałem tę grę za nudną, nieciekawą, uprawianą głównie przez snobów, zblazowanych biznesmenów i oczywiście ludzi starszych. Uparcie przekonywałem bardziej siebie niż innych, że sport to wysiłek, dynamika, pot i łzy, nie mówiąc o adrenalinie. Nie kojarzyło się to z chodzeniem po wypielęgnowanej trawie i próbach trafienia dziwnymi kijkami w małą białą piłeczkę. …