Gdyby sprawa nie dotyczyła najwyższych, światowych sfer towarzyskich, najlepszym komentarzem byłby: Oh, shit. Decyzja księcia Harry’ego i jego żony Meghan jest głupia, sposób zakomunikowania rodzinie oraz światu – niezwykle prostacki. Brytyjska rodzina królewska przeżywała różne skandale, ten jest wyjątkowo bolesny. Młody książę Sussex z księżną małżonką dali do zrozumienia światu, że śmiertelnie nudzą ich obowiązki wysokich rangą członków rodziny panującej. Wypisują się w związku z czym z tego towarzystwa i rozpoczynają życie według własnych pomysłów. Na razie nieokreślonych, ale w domniemaniu fascynujących.
Człowiekowi, który codziennie 8 lub więcej godzin pracuje na utrzymanie siebie i rodziny, zakres obowiązków młodej pary książęcej wydaje się pasmem wydarzeń przyjemnych, mało męczących, niekiedy ekscytujących. Dla Harry’ego i Meghan głaskanie główek dzieci w sierocińcach, wysłuchiwanie zachwyconych staruszek w domach opieki, przecinanie wstęg i wydawanie apeli w sprawie zagrożonych zwierzątek stało się nudnym ciężarem. Po prostu nie do zniesienia. Ciągle to samo, żadnego dymu ani szpanu. Konieczność wykonywania powściągliwych gestów i wypowiadania ładnych zdań musiało depresyjnie wpływać na ich dynamiczne osobowości. Cóż z tego, że złota, ale to była klatka. Wyłamali jej kraty, wydostali się na wolność.
Znam życie, zajrzę w przyszłość. Na razie będzie super. Media ich pokochają, wszędzie będą oklaskiwani. Intelektualiści z uznaniem skwitują ich pęd do wolności, tłumy jeszcze mocniej ich pokochają. Mają z czego żyć. Majątek Harry’ego wynosi 40 mln dolarów, Meghan 5 milionów dolarów. W towarzystwie, w którym teraz zaczną się obracać, a nie będą to laureaci Nagród Nobla w fizyce, ekonomii czy literaturze, to jest drobny bilon. Przebije ich byle ruski oligarcha, który okradł jakąś syberyjską gubernię i teraz gdzieś na świecie zażywa dobrobytu. Nie muszą się oczywiście z nim ścigać na finanse, ale… Księżna Meghan nie będzie przecież ubierać się w C&A, a książę Harry nie zakupi plastykowych butów w Marks & Spencer. Biżuteria po prababci jest trochę staromodna, trzeba będzie odnowić zasoby. Torebka poniżej Jane Birkin nie przystoi piękności rangi Meghan, podróżowanie czym innym jak samolotami prywatnymi lub pierwszą klasą – też.
Kupka pieniędzy zacznie topnieć szybko, wpływy z płatnych przemówień męża lub małych rólek filmowych żony będą coraz mniejsze. Nadejdzie pora rozglądania się za sponsorami. A ci bywają różni. Wujek Andrzej, który już też nie pełni żadnej roli oficjalnej na dworze brytyjskim, bo go królowa zawiesiła, doświadczył tego na własnej skórze. Do dzisiaj przygniata go zażyłość z alfonsem i aferzystą Jeffrey’em Epsteinem, który plugawy żywot sam przerwał kilka miesięcy temu w więzieniu.
Historia nigdy się nie powtarza dosłownie, ale mechanizmy są podobne. Meghan jest tutaj postacią trzeciorzędną, chociaż podobno to ona rządzi mężem. W angielskiej terminologii to jednak commoner, czyli człowiek z ludu, prostaczek. Natomiast Harry?
Zdecydował się na najcięższe przestępstwo, jakiego członek rodziny królewskiej może dokonać. Złamał jej najtwardszą zasadę: służenia społeczeństwu. Jego babcia królowa Elżbieta II czyni to nieprzerwanie od 68 lat. I to jak! Ta 93-letnia kobieta godzinami stoi na opuchniętych nogach, bo tego wymaga jej funkcja i tego oczekują od niej Brytyjczycy. Uśmiecha się tam, gdzie trzeba, jest smutna, kiedy sytuacja tego wymaga. I tak szlachetnej osobie wnuczek decyzję o zdradzie komunikuje przy pomocy mediów.
Głęboko współczuję Jej Majestatowi. Ale takie są czasy. Młodymi ludźmi rządzi egoizm, lekceważenie wszystkich i wszystkiego. Pogoń za wygodą i przyjemnościami. Życie ukarze Harry’ego i Meghan, którym dzisiaj promienne uśmiechy nie schodzą z twarzy. Nikt jednak nie złagodzi goryczy ich rodziców i zawodu milionów Brytyjczyków, w oczach których kruszy się najwspanialsza monarchia świata.

Tadeusz Jacewicz