Oglądałem ten widok codziennie przez dwa miesiące. Po północy na trzęsących się ze zmęczenia nogach opuszczałem tylnym wejściem elegancką restaurację Wheeler’s na South Kensington w Londynie. Kapiąc płynem do mycia naczyń i innymi środkami czystości, które chlupały mi w butach po 12-godzinnej szychcie jako kitchen porter (na zmywaku).
Wracałem do kwatery. Była to norka w suterenie domu znajomej Polki na Ealingu. Brała niewiele za czynsz, co było głównym argumentem przy wyborze lokalu, ale wszystkie urządzenia elektryczne, z żarówką włącznie, były na monety wrzucane do licznika. Nie ma monety, nie ma światła. …