Kilkadziesiąt lat temu wśród czołowych jubilerów krążył dowcip. Do wytwornego salonu z biżuterią podjeżdża rolls-royce. Jego pasażer prosi o pokazanie kilku naszyjników. Doświadczony sprzedawca z ukłonem pyta: coś wybitnego, czy dla żony? Czasy się zmieniły i właściwie nie powinno się przypominać tego jadowitego dowcipu, ale ilustrował on pewną typową sytuację spotykaną wówczas na ekranach i w życiu. Bardzo bogaty gentelman robił zakupy dla żony i niekiedy dodawał jeszcze zamówienie dla jakiejś pani. Młodzi panowie kupowali …