Dobrze zapamiętajmy datę 15 października 2023. Jeśli dalej pójdzie tak, jak idzie dotychczas, będzie to nasza najważniejsza data od 4 czerwca 1989. Wtedy wygraliśmy, bo byliśmy razem i wszyscy chcieli tego samego. Wolności, godnego życia, szans na przyszłość. Teraz jesteśmy podzieleni, więc teoretycznie będzie trudniej. Pragnienia mamy jednak podobne. Wolność nadal jest najważniejsza, bezpieczeństwo, spokój i dobrobyt też są powszechną potrzebą. A także chcemy się do siebie uśmiechać.
Potrzeba strategii wielkich zmian dokonywanych drobnymi krokami. Takimi jak wyrzucenie barier sprzed Sejmu. Codziennie musimy dowiadywać się o czymś, co cieszy i potwierdza, że dobrze nam idzie. Nie propaganda sukcesu, a informacje o decyzjach i działaniach. Tematy będą, bo mnóstwo trzeba zmienić i poprawić. Bez rewolucji, gwałtownej retoryki i pustych gestów. Spokojnie, systematycznie, konkretnie.
Nie zbudujemy szybko fabryk najnowocześniejszych mikrochipów ani smartfonów najnowszej generacji. Możemy jednak natychmiast zacząć przekształcać Polskę w najlepsze miejsce na świecie. Tworząc sprawny, mądry rząd kierowany przez premiera ze światowym doświadczeniem. Państwo z prostym, logicznym prawem i przyjaznymi procedurami. Kraj pozbawiony napięć etnicznych, religijnych, dzielnicowych czy społecznych. Świetnie położony, z coraz lepszą infrastrukturą, z szybko rosnącą jakością i poziomem życia.
Współczuję nowej ekipie, będzie miała ogrom pracy i musiała szybko ją wykonać. Zazdroszczę natomiast gigantycznych sukcesów, jakie może odnieść i które przejdą do historii. Tak jak nasz wspaniały zryw polityczny i cud gospodarczy po nim osiągnięty 30 lat temu. Polska wynikami tych wyborów po raz drugi zadziwiła świat. Zbudujmy na tym fundamencie – i na przywracanych wspomnieniach lat „Solidarności” – najlepsze państwo świata. To nie są marzenia emeryta. Naprawdę możemy to osiągnąć.
Na początku lat 90. Polska miała opinię narodu, który dokonał cudów. Umożliwił demontaż komunizmu, najgroźniejszego obok faszyzmu systemu. Byłem świadkiem osłupienia przywódców zachodnich, którzy oglądali pokojową rewolucję w Polsce i apelowali o rozsądek i ostrożność. Bali się, że to może skończyć się gigantyczną katastrofą. Zakończyło się wspaniałym sukcesem, który my dzięki głupocie i zapiekłej nienawiści małych ludzi zamieniliśmy na serial nieudolności i wewnętrznych konfliktów. Teraz, dzięki wyborom 15 października można wrócić do tamtych czasów i skorzystać z nowego impulsu. Znowu jesteśmy na fali.
Polska, symbol walki o wolność, powinna imponować wspaniałością jej stosowania i zagospodarowania. Ludzie będą tu przyjeżdżać, żeby odpocząć, cieszyć się życiem, zanurzyć w atmosferze przyjaznego spokoju i bezpieczeństwa. Trafią do nas najbardziej wyrafinowane inwestycje zagraniczne, korzystające z naszego świetnego wykształcenia i etosu pracy. Rozwój przyspieszą powroty rodaków mieszkających za granicą, z wiedzą, kapitałem i kontaktami. Powrócimy na ścieżkę szybkiego, systematycznego wzrostu.
Dzisiaj patriotyzm nie wymaga przelewania krwi, tylko intensywnej pracy szarych komórek. Siła gospodarki, fundamentu mądrej i skutecznej polityki zagranicznej, razem z sojuszami to dzisiaj gwarancja bezpieczeństwa. Wojna dzisiaj jest symbolem bezradności i fiaska działań państwa, nie pokazem bohaterstwa. To patologiczna ostateczność, do której nie można dopuścić.
Gospodarka jest najważniejsza. Piękne ideologie, ambitne teorie społeczne bez solidnego wsparcia mocnej ekonomii pozostają mrzonkami. W najlepszym razie kończą się chaosem, w najgorszym – nieszczęściem. Gospodarka tworzy pieniądze na wszystko, szpitale i przychodnie, drogi, koleje, szkoły i wsparcie dla potrzebujących. Na wysokie płace i hojne emerytury. Silna gospodarka to bezpieczeństwo, dobrobyt, spokój.
Poprzednia ekipa nie miała pojęcia o gospodarce. Zajmowali się nią dyletanci, sporo było osób nieuczciwych. Do nowego rządu płyną apele, żeby gospodarce pomagał. To jest odruch emocjonalny. W gospodarce liczą się jednak fakty, jest to sfera racjonalnych działań. Proponuję więc rozważyć mój autorski pomysł.
Potraktować przedsiębiorców i ich firmy według zasad curlingu. Nie wiecie co to jest? Ja też do niedawna nie wiedziałem, ale kiedy zobaczyłem ruch na lodowisku i dowiedziałem się, że jest to konkurencja olimpijska, nabrałem do niej szacunku. Zasady są proste. Dwie drużyny po czterech zawodników mają do dyspozycji osiem granitowych kamieni (potocznie „czajniki”). Każda drużyna wprawia je na przemian w ruch. Chodzi o to, żeby kamienie ślizgały się, kręcąc wokół własnej osi. Miały odpowiednią prędkość i kierunek. Tak żeby umieścić jak najwięcej tych „czajników” w kręgu, który jest metą.
Co to ma wspólnego z gospodarką? Bardzo wiele. Przed poruszającym się kamieniem przesuwa się dwóch zawodników intensywnie szczotkujących powierzchnię lodu. Zmniejsza to rotację, nadaje kierunek i zwiększa zasięg ruchu kamienia. Potem się liczy punkty. Im bliżej środka kręgu, tym jest ich więcej. Czyli zupełnie jak w biznesie. Trzeba dotrzeć do mety, jaką jest transakcja, i zdobyć maksimum punktów, czyli jak największy zysk. Rząd ma to ułatwiać, szczotkując lód i dbając, żeby nic nie przeszkadzało ruchowi naprzód. Tak jak w medycynie, gdzie każdy lekarz wie – primum non necere (po pierwsze nie szkodzić). Jeśli błędne decyzje polityczne, zła polityka kadrowa, jakiś straszliwy bełkot podatkowy, który teraz przeżywamy, pozostaną, nie mamy szansy. Nie tylko nikogo nie dogonimy we wskaźnikach dobrobytu, ale zaczniemy się przesuwać w dół na międzynarodowych tabelach.
Jeśli natomiast mądry rząd uprości prawo, przekształci państwo w niezwodnego przyjaciela przedsiębiorców, umożliwi im spokojną, uczciwą pracę i zadba o relacje międzynarodowe, które będą ją wspierały – zaczniemy odnosić sukcesy, o których teraz nawet nie marzymy. Przez pokolenia nawarstwiło się w nas tyle energii, tyle chęci awansu i budowy dobrobytu, że zwolnienie hamulców i usunięcie bezmyślnych przeszkód zadziała natychmiast. Yes, we can do it! Możemy zbudować Polskę wielką i bogatą. Szybciej niż komukolwiek się to wydaje.
Trzeba więc zacząć codzienną, cierpliwą, staranną przebudowę polskiego państwa. Mamy wspaniałe warunki wewnętrzne i zewnętrzne, żeby tego szybko dokonać. Podziały stworzone przez nienawiść i konflikty zaczną szybko zanikać. Jak też ci, którzy celowo je budowali. Nie wolno natomiast atakować tych, którzy głosowali na niedawną władzę. Trzeba ich przyjaźnie, z uśmiechem zachęcać do radości życia w lepszej Polsce. Przekonywać, aż każdy Polak zacznie odczuwać, że jest lepiej.
Świetnym ruchem był demontaż barier przed Sejmem. Takich działań trzeba wykonać mnóstwo. Natychmiast zacząć budować nową świadomość w strukturach państwa i wśród obywateli. Przekonywać się nawzajem, że jesteśmy sobie niezbędni. Państwo ma być przyjacielem, opiekunem i obrońcą obywatela. Ten z kolei powinien odczuwać codzienną satysfakcję z tego, że o jego interesy dbają wszystkie urzędy i instytucje. Wspólnie trzeba troszczyć się o to, żeby punkty zapalne, ostre krawędzie przepisów czy praktyk urzędowych były usuwane, wszystkie procedury tworzyły przyjazne prawo. Szybko stosowane, bezwzględnie przestrzegane przez wszystkich. Sądy mają być świątyniami sprawiedliwości i oknem wystawowym przyjaznego, mądrego państwa.
Mamy tylu utalentowanych, wykształconych, doświadczonych ludzi, że wystarczy ich na potrzeby krajowe i delegowanie do ważnych instytucji czy organizacji międzynarodowych. Im bardziej sprawne i eleganckie będą nasze procedury wewnętrzne, tym więcej będziemy mieli do powiedzenia w świecie. Chciałbym, żeby Polska na nowo zdefiniowała w świecie pojęcie wolności, czerpiąc ze swoich doświadczeń z 1989 roku i tych ostatnich, wyborczych, żeby intensywnie je promowała. Na własnym przykładzie.
Wolność powinna stać się symbolem Polski. Dzięki temu wszędzie będziemy słuchani, apelując o łagodzenie konfliktów, zawieranie kompromisów, kończenie wojen oraz zapobieganie następnym. Z naszym bagażem doświadczeń, ciągle jeszcze świeżych, mamy do tego pełne prawo. Potrzeba tylko przywódcy, który wytrzyma ciśnienie czasu i ogrom zadań, jakie mu się na ramiona zwalą, który zagospodaruje nasz entuzjazm i energię. Dotychczas go nie było.
Teraz już wiemy, że mamy przywódcę. Donald Tusk wykonał gigantyczną pracę. Przez wiele miesięcy, ogromnym wysiłkiem psychicznym i fizycznym przekonywał Polaków, że można inaczej. Uwierzyli mu – i nie były to chłodne kalkulacje polityczne czy taktyczne. Obudził emocje, jakich w takim zasięgu i stężeniu jeszcze w Polsce chyba nie widzieliśmy. Tysiące uśmiechniętych ludzi na spotkaniach wyborczych Tuska, setki tysięcy na dwóch wielkich marszach. Uświadomiliśmy sobie siłę dobrych odruchów, chęci współpracy, przyjaznych gestów i optymistycznego spojrzenia w przyszłość. Polubiliśmy ten nastrój.
Przekształcił się on teraz w siłę polityczną. Dobra energia ma potężną moc sprawczą. Trzeba bardzo dbać, żeby nie było najmniejszych potknięć ją osłabiających, żeby posłużyła nam do tworzenia wspaniałej przyszłości.
Zbudujemy wolną, silną, bogatą, szanowaną Polskę. Nikt i nic nam w tym nie może przeszkodzić. Zrobimy to!
Tadeusz Jacewicz