To była historyczna wizyta, chociaż w Polsce słabo zauważona. Najsilniejsza, jaką sobie można wyobrazić, państwowa delegacja Belgii dotarła do Demokratycznej Republiki Konga. Król Filip z królową Matyldą, premier Alexander De Croo, kilku ministrów i inni dygnitarze.
Przebywali w tym jednym z najbiedniejszych krajów Afryki prawie tydzień. Była to pokutna pielgrzymka przywódców dzisiaj bardzo cywilizowanego kraju, który od XIX wieku po rok 1960 sprawował tam absolutną władzę. Kongo obfitujące w bogactwa naturalne, o powierzchni 77 razy większej od Belgii, przez dłuższy czas było osobistą własnością króla Belgów Leopolda II. Trudno wyobrazić …