Włochy są kolebką europejskiego i światowego winiarstwa. Tradycja sięga tutaj tysięcy lat. Kwestie jakości zaczęto analizować dopiero pod koniec XIX wieku. Dopiero w latach 50. XX wieku rozpoczął się proces odkrywania potencjału winnic i powolny wzrost klasy win. Ta zmiana dokonała się dzięki kilku osobom, które postawiły wina włoskie na mapie najlepszych trunków w Europie.
Bez wątpienia jednym z nich jest Angelo Gaja. Prawdziwą rewolucję zarządził, przejmując stery firmy w roku 1961. Przestał kupować winogrona, cała produkcja pochodziła tylko z własnych, w pełni kontrolowanych winnic, a wina sprzedawano wyłącznie w butelkach, porzucając tradycję handlu w beczkach. Największy jednak wpływ wywarł Gaja na styl win piemonckich, które uważał za zbyt ciężkie, za bardzo taniczne, kwasowe i wytrawne. Wspólnie z genialnym enologiem Guido Rivellą zmniejszył zbiory o połowę i skrócił czas fermentacji i dojrzewania, wprowadzając mniejsze beczki dębowe, czym doprowadzał do rozpaczy tradycyjnie nastawionych sąsiadów. Uważali go za wariata, kiedy stosował w swoich winnicach tak zwane zielone zbiory, metodę na drastyczne obniżenie wydajności krzewów w celu koncentracji soku w winogronach przez obcinanie zawiązanych już kiści z owocami.
Wielkie wina mogły powstać tylko z najlepszych obszarów. Angelo był prekursorem win z pojedynczych parceli o niezwykłym potencjale owoców. Tak powstały słynne Sori San Lorenzo (1967), Sori Tildin (1970) i Costa Russi (1973), dzisiaj absolutny benchmark dla najlepszych Barbaresco, osiągające wysokie notowania w każdym roczniku (nie zawsze produkowane!) i wysokie ceny przy bardzo małej podaży. Niepowstrzymany Angelo Gaja swoją filozofię przekraczania granic w poszukiwaniu najlepszej jakości win stosuje z powodzeniem w innych apelacjach Włoch, w Barolo, Brunello di Montalcino i Bolgheri (Ca’Marcanda).
100 punktów Parkera
Wspominając toskańskie Bolgheri, trudno nie wspomnieć o innej ikonie włoskiego winiarstwa, posiadłości Sassicaia, nazywanej matką wszystkich „supertoskanów”. Historia tego wina rozpoczyna się w latach 20. XX wieku (uwaga, w Piemoncie!), gdzie markiz Mario Incisa della Rochetta, admirator francuskich win, zasadził obok miasteczka Asti odmianę cabernet. Kilkanaście lat później, żeniąc się, został posiadaczem prawie trzech tysięcy hektarów w okolicach wspomnianego Bolgheri, na zachodnim wybrzeżu Toskanii, położonym na południe od Livorno.
W czasie drugiej wojny światowej, nie mogąc cieszyć się francuskimi winami, przypomniał sobie o cabernet w Asti, który z pietyzmem został przewieziony i zasadzony w nowej posiadłości. Pierwsze kilka tysięcy butelek okazało się bardzo tanicznym i trudn winemm w odbiorze winem i wylądowało w piwnicy na kilka lat. Degustując je po jakimś czasie, markiz odkrył, że wino pięknie się zaokrągliło, a taniny zrobiły się delikatne i soczyste. Wtedy zapadła decyzja o dalszych nasadzeniach francuskich odmian, zatrudnieniu znanego winemakera i enologa Giacomo Tachisa, pracującego dla Antinori.
Tak w 1968 roku powstała pierwsza butelka Sassicaia, której nazwa w miejscowym dialekcie oznacza ubogą, kamienistą glebę. Prawdziwą karierę wino zaczęło w roczniku 1985, kiedy to słynny krytyk Robert Parker nagrodził je 100 punktami na 100 możliwych, dodając, że w degustacji w ciemno pomylił je z Chateau Mouton-Rothschild 1986 (!).
Kolejną perłą w koronie Bolgheri jest Castello del Terriccio, jedna z najbardziej znanych winiarskich posiadłości Toskanii. Winorośl uprawiano tu jeszcze w starożytności. Od wieku XIV należała do arystokratycznej rodziny Gaetani, od której kupił ją polski książę Poniatowski. Pod koniec pierwszej wojny światowej przeszła w ręce hrabiego Serafini Ferriego, który zrestrukturyzował winnicę, wprowadzając ją do toskańskiej czołówki. Do lat 70. XX wieku posiadłość była podzielona między 63 rodziny, które mieszkały w wiosce Terriccio. Tutejsza produkcja zbóż pobiła europejski rekord plonów kukurydzy.
Światową sławę Castello del Terricio zawdzięcza hrabiemu Gianni Annibalemu Rossi di Medelanie (1942-2019), który dziedzicząc firmę w 1975 roku, skupił się na badaniach i ciągłemu podnoszeniu jakości wytwarzanych tu win. Zachowywał przy tym nienaruszony starożytny charakter 1600-hektarowej posiadłości, broniąc dziedzictwa terytorialnego o wielkiej wartości i niezwykłym pięknie.
Dziś stery firmy dzierży Vittorio Piozzo di Rosignano Rossi di Medelana, jedyny bratanek Gianni Annibalego. Vittorio również wywodzi się z rodzin szlacheckich mających duże posiadłości ziemskie w kraju z tradycjami sięgającymi minionych stuleci, porzucił karierę w finansach, aby poświęcić się zarządzaniu rodzinną działalnością winiarską w Castello del Terriccio.
Castello del Terricio, dzięki zamożnym właścicielom, może od wielu lat pozwolić sobie na odkładanie z każdego zbioru pokaźnej liczby butelek dla przyszłych pokoleń. Na tej podstawie we wrześniu zorganizowałem w Warszawie kolację degustacyjną w restauracji Brasserie Moderne w hotelu Sofitel Victoria, gdzie z szefem Pawłem Kałuskim pokazaliśmy naszym gościom osiem różnych roczników win z Terriccio, zaczynając białym Convento, przez Tassinaia, kończąc na trzech rocznikach słynnej Lupicaia. Tylko w ten sposób można zilustrować klasę producenta, zestawiając ze sobą dojrzałe wina, w tym wypadku z 2006, 2010 i 2017 roku. Najstarsze wino (tak, 17 lat!) było pięknie rozwinięte, z wciąż soczystym, świeżym owocem i krągłą taniną cabernet sauvignon.
Zapraszam serdecznie na organizowane przeze mnie wydarzenia tego typu. Stawiamy wyłącznie na dojrzałe roczniki wysokiej jakości win i przygotowanych dań. Warto śledzić social media Wine Taste by Kamecki.