Przed 10 laty kilku krzykliwych polityków, którzy nigdy nic nie znaczyli na brytyjskiej scenie, odkryło kopalnię politycznego złota. Zaczęli domagać się, żeby Wielka Brytania „wstała z kolan” (trochę inaczej to określali, ale sens był identyczny z zawołaniem dobrze znanym w Polsce). Argumentowali, że Wielka Brytania straciła suwerenność będąc członkiem Unii Europejskiej. Najważniejsze decyzje zapadają nie w Londynie, ale w Brukseli – twierdził najgłośniejszy z krzykaczy Nigel Farage – a Unią Europejską, jak wiadomo …