Jak co roku o tej porze wracam na łamy „High Living” z tematem białych win z Burgundii. Wiosenne alokacje win pozwalają mi wzbogacać ofertę tych szlachetnych trunków i spełniać wyrafinowane potrzeby klientów Wine Taste. Z pozoru wygląda to bardzo prosto, producent ocenia, ile win ma do dyspozycji, dzwoni do marchanda Kameckiego, ten kupuje, sprzedaje i system się domyka. W przypadku wielu najbardziej pożądanych win świata, a tu mamy właśnie ten przypadek, rzecz jest nieco bardziej skomplikowana. Po pierwsze, niewielkie rozmiary winnic i mała produkcja; średnia posiadłość to mniej niż 1 ha na producenta. Po drugie, ograniczenia pogodowe, redukujące zbiory o kilkadziesiąt procent, które w ostatnich latach zdarzały się seriami, żeby wymienić choćby roczniki 2019, 2020 i 2021. Jedną z ocen tego ostatniego, miarodajnie oddającą wielkość produkcji, jest zwrot „be ready to both act quickly and pay big” (bądź gotów do szybkiego działania i płacenia wysokich cen).
Do pozyskania odpowiednich alokacji od najlepszych producentów nie wystarczy napisać maila czy zadzwonić, w Burgundii trzeba minimum raz w roku być. Dotychczasowi dostawcy lubią uścisnąć dłoń, popatrzeć w oczy i porozmawiać w lokalnej restauracji o życiu. Nowe kontakty rodzą się podobnie, trzeba być w odpowiednim czasie, w odpowiednim miejscu, najlepiej poleconym przez zaufaną osobę ze środowiska. W erze internetu i szybkich łączy ten tradycyjny sposób komunikacji tworzy niepowtarzalny klimat i długoterminowe relacje biznesowe. I tak też to wyglądało w kwietniu, kiedy po jednym lunchu z wieloma butelkami wina otrzymałem alokacje białych win od Oliviera Leflaive, z apelacji, w których się specjalizuje, a klienci w Polsce bardzo sobie je cenią pomimo rosnących cen. Mówimy tu oczywiście o Meursault, Puligny i Chassagne-Montrachet.
W większości gmin Côte d’Or historia ich jest nierozłącznie związana z Kościołem. W 1098 roku burgundzki Duke Odo II przekazał ziemie wokół Meursault zakonowi cystersów z Citeaux, którzy aż do rewolucji francuskiej rozwijali uprawę i produkcję wina na tym terenie. Pomimo że w gminie Meursault produkuje się wina czerwone i białe, to te drugie przynoszą sławę i uznanie. Region jest bardziej suchy od otaczających go Puligny i Chassagne, co między innymi powoduje, że wina są solidne, o bogatszej strukturze, z brzoskwiniowo-kwiatową nutą. Znajdziemy znakomite premier cru, wśród których najbardziej znane to Les Perriéres, Les Genevriéres i Les Charmes. Najlepsi producenci, za których wina trzeba zapłacić od kilkuset do kilku tysięcy złotych za butelkę, to Robert Ampeau, Comte Lafon, Michelot-Buisson, Guy Roulot, Coche-Dury, Francois Jobard czy Olivier Leflaive.
Jadąc na południe, proponuję zamiast głównej drogi wybrać lokalną dróżkę D113B, pomiędzy winnicami. Ja zawsze mam tam to samo kontrastowe przemyślenie, „zwykłe” krzewy winne, a każdy wart kilkaset euro! Na koniec trudno się dziwić, jesteśmy w najsławniejszym miejscu na ziemi w kontekście wielkich białych win, apelacji Puligny-Montrachet. Zawiera ona w sobie dwie z sześciu gmin grand cru produkujących tylko białe wina: Chevalier-Montrachet i Bienvenues-Bâtard-Montrachet oraz połowę z dwóch kolejnych: Bâtard- Montrachet i Le Montrachet. Znajdują się one w południowej części apelacji, gdzie chardonnay osiąga wybitne rezultaty. Na całym świecie, od Australii po Napa Valley, znajdziemy wspaniałe wina z odmiany chardonnay, ale poziom grand cru w Burgundii pozostaje niedościgniony i tworzy klasę samą dla siebie. Puligny-Montrachet to w większości wina białe, które są bardzo różne w charakterze od tych z Meursault i Chassagne. Wina tu są bardziej strukturalne, mają więcej ciała i wigoru, a ich stylistyka czyni je zdatnymi do długiego dojrzewania. Największą sławę białym burgundom przynosi słynna apelacja grand cru Le Montrachet. Leżące na 8 hektarach (w połowie w Puligny, w połowie w Chassagne) winnice uprawia trzynastu producentów z najsłynniejszym Romanée-Conti na czele i każdy z nich w swym własnym stylu wytwarza powolnie rozwijające się i najbardziej długowieczne białe wina na świecie.
Kolejną gminą współdzielącą z Puligny najlepsze winnice grand cru jest Chassagne-Montrachet. Historycznie miejscowe winnice były obsadzone pinot noir, dopiero po ddrugiej wojnie światowej trend się odwrócił, klienci doceniali wytwarzane tu chardonnay, za czym szły ich ceny. Dzisiaj ponad 60 proc. upraw to chardonnay, w przypadku premier cru to 75 proc., ich ceny osiągają dwukrotnie wyższą wartość od win czerwonych. Chassagne to największa gmina z opisywanych w tym artykule, w jej skład wchodzą części grand cru wspomniane powyżej oraz w całości Criots-Bâtard-Montrachet. Wina Chassagne są pełne, energiczne i bardziej przypominają te z Puligny niż Meursault. Mamy tu wybór aż 51 gmin premier cru, z których należy wymienić takie jak Les Chenevottes, Les Champs Gains czy En Cailleret oraz producentów: Ramonet, Michel Colin-Deléger, Jean-Noël Gagnard czy Marc Morey.
Podczas mojej wizyty w regionie zakontraktowaliśmy wiele innych win, ale na razie nie zdradzamy szczegółów. Będę je chciał pokazać na dużej degustacji jesienią tego roku, o czym na pewno przeczytacie w „High Living”.