Szanowni Państwo,
Sygnalizujemy szybki wzrost liczby skrajnie bogatych ludzi na całym świecie. Jest już ponad 3 tysiące dolarowych miliarderów, a majątki najbogatszych w rankingu sięgają kwot porównywalnych z produktem krajowym brutto niektórych krajów. Taka koncentracja potęgi finansowej powoduje tworzenie niejako równoległej do struktur państwa siatki władzy. Najlepiej to widać w Ameryce, która ma oczywiście najwięcej miliarderów. Ci z czołówki rankingu nie ukrywają swoich bliskich kontaktów z prezydentem. Niektórzy z nich, jak Elon Musk, nawet zostali wciągnięci do struktury władzy. Inni wspierający dużymi pieniędzmi wybory, od członków kongresu i senatu po prezydenta, otwarcie demonstrują swój wpływ na najważniejszych ludzi w państwie.
Mnożą się ostrzeżenia, że takie połączenia władzy i pieniądza mogą zachwiać strukturami demokratycznymi. Na razie nie ma jednak ani chęci, ani tym bardziej propozycji znormalizowania tego narastającego i rzeczywiście niepokojącego zjawiska. Donald Trump, który sam „z zawodu” jest biznesmenem, nie widzi nic zdrożnego w bliskiej symbiozie bogactwa i władzy. Instytucje państwowe powołane do pilnowania czystości relacji biznesu ze światem polityki wydają się albo bezsilne, albo niechętne do podejmowania bardziej zdecydowanych działań.
Polska jest jeszcze na początku tej drogi, bo nie mamy ani tak licznej grupy miliarderów czy multimilionerów, jaka występuje w USA, ani oczywistych związków sfery pieniądza z polityką. Niemniej trzeba bardzo pilnować struktur państwa, sfery prawa i obyczajów publicznych przed nadmierną „monetyzacją”. Państwo oczywiście musi dbać o gospodarkę, bo ona jest źródłem pieniędzy na wszelkie pożyteczne działania, od opieki zdrowotnej po obronę, ale nie może dopuścić do sytuacji, w której zawartość konta bankowego decyduje o wpływach politycznych jego posiadacza. Na razie takich niebezpieczeństw uniknęliśmy, warto jednak być czujnym, żeby nie znaleźć się w sytuacji prawnie skomplikowanej, ale etycznie nie do przyjęcia.
Skoro mowa o pieniądzach, warto zwrócić uwagę na opisywaną przez nas, a służącą wzniosłym celom działalność Amal i George Clooneyów. Są twórcami fundacji promującej praworządność i sprawiedliwość, która obecnie prowadzi działalność w 40 krajach i oczywiście potrzebuje pieniędzy. Słynna para wpadła więc na pomysł zapraszania bogatych ludzi na pięciodniowe pobyty, których państwo Clooneyowie są gospodarzami. Jednorazowo grupa liczy 16 osób, każdy zaproszony płaci 250 tysięcy dolarów za spędzenie z Clooneyami pięciu dni wypełnionych atrakcjami w przepięknych miejscowościach wokół jeziora Como. Pierwsze takie spotkanie zaplanowano na sierpień. Jeśli się uda, z pewnością będą następne.
Na pewno będą też następne wydania „High Living”. Zachęcamy do prenumeraty i do zakupu książki „Zwycięstwo” dla siebie i znajomych. Sugestywnie i precyzyjnie przedstawia ona, dlaczego Polacy mogą uważać siebie za naród zwycięzców.
Przyjemnej lektury!
Z wyrazami szacunku
Tadeusz Jacewicz