W Hiszpanii nie ma zwyczajów witania nowego roku balami, które trwają do rana. W sylwestra kolacje kończą się tuż po północy. Tradycyjnie natomiast bardzo elegancko ubrani Hiszpanie i cudzoziemcy uczestniczą w wystawnych noworocznych brunchach. Wszyscy w doskonałych humorach i bez nadmiernego zmęczenia wchodzą w ten sposób w nowy rok. Polacy, którzy są właścicielami apartamentów lub willi na południowym wybrzeżu Hiszpanii, łatwo dostosowali się do lokalnych zwyczajów. Słyszałam o kilku „polskich” brunchach noworocznych, na największym było około 100 osób.

Z satysfakcją odnotowuję, że coraz częściej na ulicach Marbelli, Estepony czy Malagi słychać język polski. Otrzymuję też coraz więcej zapytań o możliwości i warunki zakupu tutaj nieruchomości. To wielka dla mnie satysfakcja, bo od kilku lat zachęcam do takiej decyzji. Pomijając względy zawodowe – zajmuję się nieruchomościami profesjonalnie – dodaje mi energii powszechna satysfakcja tych, którzy podjęli decyzję o zakupie. Nie spotkałam jeszcze zdania, że z takich czy innych względów nie warto było tego robić. Recenzje skutków zapewnienia sobie własnego miejsca pod hiszpańskim słońcem są wyłącznie pozytywne. Od satysfakcji z udanej inwestycji po entuzjastyczne oceny zalet, jakie wywołuje ona w życiu nowych właścicieli.

Polacy zrobili się bardzo światowi i kupują apartamenty lub domy właściwie wszędzie, od wyspy Bali po Meksyk. Wydaje mi się jednak, że najważniejszym punktem na światowej mapie takich transakcji staje się Hiszpania. Wszystko przemawia za taką decyzją. Znakomicie zorganizowane, na najwyższych europejskich standardach życie publiczne, szkoły, szpitale, doskonała sieć drogowa, obsługa socjalna. Radosna atmosfera życia, w której tworzeniu Hiszpanie są mistrzami. I fantastyczna, przyjazna człowiekowi przyroda, uzupełniająca piękno geograficzne kraju. Do Hiszpanii warto przyjechać, żeby się o tym przekonać.

Teraz jest najlepszy czas, żeby to uczynić. Łagodna pogoda, mnóstwo dni słonecznych, nie ma tłoku. Wszystko jest otwarte, działają sklepy, restauracje, kluby sportowe, w tym oczywiście słynne na cały świat kluby golfowe. Jest to też najlepszy czas na wybieranie nieruchomości. Właśnie teraz można podjąć decyzję bez pospiechu, dokładnie badając wszystkie ważne uwarunkowania oceny oglądanego obiektu. Najlepiej widzimy położenie słońca, możemy sprawdzić, czy nie ma wilgoci, czy nie czuć w pobliżu brzydkich zapachów. Niekiedy domy, wspaniałe w lecie i w słońcu, zimą ujawniają różne mankamenty. Czasami nie dają się one łatwo naprawić i likwidacja problemu jest bardzo kosztowna. Zimą i wczesną wiosną zmienia się też kierunek wiatrów. Zdarza się, że z pięknych tarasów nie możemy poza okresem letnim korzystać, bo cały czas wieje. Najpopularniejszym sportem zimowym na południu Hiszpanii jest… golf. Wśród mnóstwa pól golfowych między Gibraltarem a Alicante  nie ma żadnego, na którym nie warto byłoby zagrać. Są to obiekty klasy światowej. Najlepiej zresztą opisuje sytuację ekspert „High Living”, znany entuzjasta i propagator golfa, Wojciech Pasynkiewicz. „Wzdłuż drogi biegnącej ze wschodu na zachód, często tuż nad Morzem Alborańskim takie stoją napisy: Costa del Golf. Marbella i okolice to prawdziwa Mekka golfowa z ponad setką pól. Można tam grać 365 dni w roku, choć prawdziwy sezon zaczyna się na początku października i kończy w kwietniu. To tam właśnie przyjeżdża pół Europy późną jesienią, zimą i wczesną wiosną. Gdzie indziej chłód, śnieg i dzień krótki jak dołek na par 3, a tutaj słońce, ciepło i trawa zielona zachęcająca do gry w golfa. Jest w czym wybierać, bo do dyspozycji mamy wszelkie możliwe warianty położenia i zaprojektowania pól”.  

Zapraszam więc wszystkich, nie tylko golfistów, do odwiedzin słonecznej Hiszpanii w jakimkolwiek celu. Towarzyskim, sportowym, wypoczynkowym czy biznesowym. Kilka godzin lotu z Polski może naprawdę trwale i korzystnie zmienić Państwa życie. Wiem to z doświadczenia.

Kasia Ford