Na pewno nie będzie mi szkoda tego lata, wbrew sentymentalnym słowom przedwojennego przeboju. Boję się, na podstawie tego co się dotychczas działo, że będą to najgorsze wakacje. W polityce pewne wydarzenia kalendarzowe narzuca prawo. Wybory jesienią wymuszają chaotyczną szamotaninę w czasie, kiedy trzeba odpoczywać i snuć śmiałe plany na przyszłość. Jak je jednak tworzyć, kiedy niczego nie wiadomo? Poza przykrym, nękającym odczuciem, że może być gorzej.

Narzekaliśmy na naszą reprezentację piłkarską, która haniebnie przegrała ze słabą drużyną Mołdawii. Ci piłkarze z orłem na koszulach snujący się bezradnie na boisku to i tak mistrzowie świata przy naszej reprezentacji politycznej. Nie mówię wyłącznie, co z góry mocno zastrzegam, o partii rządzącej. Z bardzo nielicznymi wyjątkami nasza śmietanka polityczna  to przypadkowi ludzie, bez talentów, doświadczenia, charyzmy, a często i bez honoru. Przyssali się do polityki, bo wszędzie indziej pętaliby się na peryferiach. Amerykanie dostrzegli, że jeśli ktoś jest za głupi do biznesu, to ubiega się o stanowisko lub urząd publiczny. My to doprowadziliśmy do perfekcji. Naprawdę trzeba mieć żelazne nerwy, żeby wysłuchiwać mielenia słów (gęsto naszpikowanych błędami językowymi i kompromitującą niewiedzą) tych, którzy chodzą od studia radiowego do telewizyjnego. Zachwyceni sobą niby walczą, ale tak żeby nie uszkodzić oponenta. Wszyscy płyną w tej samej łódce. Jeśli ktoś wypadnie, to utonie. Więc kurczowo trzymają się pokładu.

Wśród politycznych zawodowców panują dwie metody działania. W partiach rządzonych twardą ręką nasze beztalencia muszą mówić to, co sobie szef życzy. Wówczas mają zapewnione bezpieczne i bardzo dostatnie życie. Pomijam szczęśliwców, którzy znikąd trafiają do gabinetów szefów gigantycznych firm państwowych, bo to są rekordy światowe. Dziwię się, że tych spółek nie obsiedli jeszcze doktoranci z Harvardu, Oxfordu czy mediolańskiej Bocconi, żeby opisać polski cud zarządzania. Nad Wisłą każdy, który zostanie wskazany przez szefa, może być prezesem koncernu energetycznego, wielkiej firmy chemicznej, kolei, linii lotniczych,czegokolwiek. Nie było jeszcze zasłużonej salowej na fotelu ministra zdrowia, ale wystarczy poczekać.

Miernoty w polityce naprawdę mają dobrze. Będą bronić stanowisk, wbijać paznokcie w futryny drzwi gabinetów, które każą im kiedyś opuścić. Wyobraźmy sobie, że ktoś, kto plątał się z pensyjką kilku tysięcy złotych, ale rozlepiał plakaty i gardłował na wiecach właściwych ludzi, został posłem. Dostaje 12 826 złotych uposażenia i 4 tysiące złotych diety poselskiej oraz ryczałt na prowadzenie biura poselskiego  19 tys. zł.  Jest czym pogospodarzyć i czego bronić za wszelką cenę.

Nadchodzące wybory będą zażartą walką wszystkich ze wszystkimi i o wszystko. Do nas należeć będzie wyśledzenie wśród politycznego pospolitego ruszenia tych, którzy coś potrafią. Trzeba ich znaleźć na długich listach i postawić przy nich krzyżyk. Nie ujedziemy bowiem daleko przy tej marnej jakości zarządzaniu sprawami publicznymi i gospodarką. Jeśli utkniemy w tym co jest, spędzimy lata na jałowych konfliktach wewnętrznych, sporach o bzdury, pogłębianiu podziałów, których w Polsce nigdy nie było, z narastającym poczuciem porażki.

Nie wystarczy jednak postawić krzyżyk przy właściwym nazwisku. Trzeba już dzisiaj mówić tym, których w ten sposób poprzemy, czego od nich oczekujemy. Trzeba im uświadomić, że skończył się czas polityki polegającej na przelewaniu z pustego w próżne. W niespokojnym, skonfliktowanym świecie musimy zbudować siłę gospodarczą i bezpieczeństwo dla Polski i komfort codziennego życia dla Polaków. To wymaga odrzucenia maniery mówienia o niczym, która w Polsce udaje politykę.

Musimy powrócić do gry  jako ceniony partner międzynarodowy. Wyjść z tego żałosnego osamotnienia, w które popadliśmy sterowani przez ludzi nieznających i bojących się świata zewnętrznego. Konieczne jest silne nawiązanie do legendy Solidarności i wspaniałego zwycięstwa sprzed 34 lat. Teraz najważniejsze jest nie chaotyczne kupowanie nieprzystającego do siebie uzbrojenia, tylko budowa pozycji Polski jako mądrego, odpowiedzialnego i niezawodnego partnera, tworzącego konstrukcję bezpiecznej przyszłości świata. Mamy prawo to robić, bo niedawno udowodniliśmy, co Polacy potrafią dokonać wspólnie, walcząc o wolność dla siebie i innych. Trzeba do tego natychmiast powracać.

Polska kiedyś była podziwianym wzorem mądrości i odpowiedzialności. Wiele straciliśmy, ale możemy to przypomnieć. Jeśli potrafimy wybrać ludzi, którzy to rozumieją i potrafią do tego przekonać świat.

Piękne mamy lato, ale już trzeba twardo myśleć o jesieni.

Tadeusz Jacewicz