Anglicy mają zaletę, którą niestety rzadko można spotkać w Polsce. Lubią i potrafią śmiać się z siebie. W Londynie prowadziłem dziesiątki różnych spotkań ważnych osobistości, od premiera i ministrów po prezesów koncernów. Żelazną zasadą wstępu do przemówienia głównego było „odśmianie” zgromadzonych. VIP opowiadał jakąś historyjkę z własnego życia, w której wypadał jako naiwny, niezręczny lub nadmiernie przyjazny …