Mam wyostrzone wspomnienia zdarzeń, które z jakichś względów zapamiętałem z najdrobniejszymi szczegółami. Niekoniecznie są to sytuacje nadzwyczajne, ale muszą mieć idealną kompozycję miejsca, okoliczności i emocji, które tworzą perfekcyjną całość. Pamięta się je długo
Pierwszy prawdziwy wyjazd do Hiszpanii miałem w czerwcu 1995. Piszę „prawdziwy”, bo znacznie wcześniejszy, jeszcze studencki, z dojazdem motocyklem był wydarzeniem radosnym, ale też drogą przez mękę. Ponad 10 tys. kilometrów na siodełku, po powrocie do domu długo sykałem przy siadaniu na krześle. Natomiast wyprawa sprzed 27 lat to był już europejski standard. Samolot do Malagi, na lotnisku przyjaciele z wielkim samochodem, gościna w ich eleganckim apartamencie z bezpośrednim wejściem na plażę pod Marbellą. …