Płyną lata, zmieniają się rządy, w Pałacu Elizejskim pojawiają się kolejni prezydenci,  a on niezmiennie trwa. W kraju, który lubi wyznaczać normy piękna i elegancji a powiedzenie „l’exception français” uważa za proste stwierdzenie faktu, Gérard Depardieu musi zdumiewać. Niechlujny, zaniedbany, chorobliwie otyły, mentalnie i moralnie też dyskusyjny, jest ciągle kochaną i szanowaną gwiazdą. I to w miejscu, gdzie ten status przysługuje Brigitte Bardot, Catherine Deneuve, Sophie Marceau czy Alain Delonowi, Jeanowi Marais, Gérardowi Philippe. Francuzi wciąż go uwielbiają, broniąc w sytuacjach na usprawiedliwienie niezasługujących i okoliczności łagodzących niegodnych. …