Plaże są pełne, z pól golfowych dochodzą odgłosy uderzanych piłek, w restauracjach trzeba rezerwować stoliki. Południe Hiszpanii ciągle odczuwa ograniczenia związane z pandemią, ale ludzie nie chcą sobie robić wielomiesięcznych przerw w życiorysie. Coraz więcej jest tych, którzy uważają, że warto korzystać z życia intensywniej, niż to dotychczas robili. A okolice Marbelli i cały właściwie brzeg śródziemnomorski Hiszpanii bardzo się do tego nadają.

Zanosi się na duży ruch w sektorze nieruchomości. Ludzie zaczęli przyjeżdżać i oglądać plany developmentów oraz gotowe obiekty, jeszcze zanim uruchomiono regularne loty liniowe i czarterowe. Co bardziej niecierpliwi przyjeżdżali samochodami. To, co obserwuję, to nie jest jeszcze bańka spekulacyjna, którą ten obszar przeżywał kilkakrotnie w przeszłości. Przybysze z północnej i środkowej Europy po prostu trzeźwo kalkulują i precyzyjniej planują. Na niezwykle atrakcyjnym wybrzeżu śródziemnomorskim Hiszpanii miejsc na budowę nowych domów ubywa, a chętnych do ich kupowania przybywa. Co ciekawe, ruchowi w sektorze apartamentów i willi sprzyja kryzys.

[pro_ad_display_adzone id=”3338″]

Tak było w 2008 roku, kiedy w Europie i zwłaszcza w Ameryce  ceny spadały. Tutaj najlepsze obiekty drożały w tempie powyżej 10 procent rocznie. Posiadanie akurat w tym miejscu nieruchomości jest bowiem premią za sukces, jaki ktoś odniósł w życiu. Pieniądze zarobione w biznesie lub pochodzące z udanych operacji finansowych materializują się na odcinku od Gibraltaru po Alicante w formie zakupów coraz bardziej luksusowych nieruchomości. Jest to sposób nie tylko podniesienia jakości własnego życia na bardzo wysoki poziom, ale także skutecznego, bezpiecznego chronienia papierowych pieniędzy. Anglicy dawno już sformułowali zasadę  „brick and mortar” (cegła i zaprawa), bo to jedna z najtrwalszych i najpewniejszych lokat kapitału.

Cieszy mnie, że zjawisko tu opisywane w coraz szerszym stopniu dotyczy Polaków. Kontaktują się ze mną rodacy, którzy bardzo precyzyjnie określają swoje potrzeby i bardzo konsekwentnie dążą do ich zaspokajania. Nawet jeśli nie znają biegle jakiegoś języka, czują się jak ryba wodzie w tych międzynarodowych układach inwestowania w nieruchomości. Rozmowa z nimi to profesjonalna przyjemność, bo znajomość rzeczy łączą oni ze śmiałością strategii i planów na przyszłość.

Zapraszam wszystkich, dla których perspektywa trzymania pieniędzy w banku z odsetkami 0,1 proc. rocznie  słusznie nie budzi entuzjazmu. Nieruchomości na południu Hiszpanii to coraz większy sektor światowej gospodarki. Tutaj mają swoje wille i apartamenty obywatele kilkudziesięciu krajów. Korzystają ze swoich posiadłości wraz z rodzinami na zasadach wyłączności. Niektórzy traktują je inwestycyjnie i wynajmują na dłuższe lub krótsze pobyty turystyczne. Jeszcze inni dzielą korzystanie z willi czy apartamentu na własny użytek i na okres wynajmowania. I wszyscy są zadowoleni. Bo wszystkim świeci tu słońce przez 320 dni w roku!