Na południu Hiszpanii skończyły się wakacje. Zaczął się długi sezon przyjazdów ludzi, którzy cenią lokalny łagodny klimat wtedy, kiedy u siebie mają już zimno. Grają w golfa, odpoczywają czy nawet pracują zdalnie. Oni cieszą się życiem lub chcą to sobie zapewnić. Jesień i zima są tradycyjnie czasem dużego ruchu ma rynku nieruchomości. Potencjalni nabywcy mogą spokojnie obejrzeć domy i apartamenty, przy okazji sprawdzając na własną rękę, jak wspaniały tutaj panuje klimat i ile radosnych atrakcji oferuje życie w Andaluzji.
Ta najliczniejsza i druga pod względem powierzchni w Hiszpanii wspólnota autonomiczna obejmuje najlepszą część południowego wybrzeża kraju, od Almerii po plaże atlantyckie. W końcu czerwca wybrano tu nowy samorząd lokalny. Wynik jest bardzo przyjemny, jak też korzystny dla mieszkających już tutaj cudzoziemców. Oczywiście i tych, którzy chcą do nich dołączyć. Nowe władze nie tracą czasu, od 21 września zniosły podatek majątkowy, który wynosił 0,2-2,5 proc. rocznie. To duża ulga finansowa, szczególnie dla zamożnych, którzy są właścicielami eleganckich, a więc wysoko wycenianych nieruchomości. Przyjazne gesty wobec przybyszów nie kończą się na tym. Zmniejszono o 3 proc. opłatę skarbową przy transakcji kupna-sprzedaży nieruchomości, a w przyszłym roku ma być też zniesiony podatek od zużycia wody.
Andaluzja z otwartymi ramionami wita zagranicznych gości, których traktuje jak bardzo cenionych, pełnoprawnych mieszkańców. Widać to szczególnie w regionie Costa del Sol, którego nieoficjalną stolicą jest Marbella. Pod względem klasy i cen rezydencji obszar ten zaczyna coraz bardziej przypominać Côtes d’Azur, ale z jedną zasadniczą różnicą. Zagraniczni przybysze kupujący tutaj nieruchomość dla własnego użytku lub inwestycyjnie napotykają bardzo przyjazne otoczenie, pomocne władze lokalne i sprawne usługi bytowe oraz społeczne. Wszystko to na poziomie wyższym niż doświadczają tego zagraniczni mieszkańcy południa Francji. Władze lokalne podejmują mądre decyzje, żeby przyciągnąć najbogatszych ludzi do zakupu tutaj nieruchomości, zamieszkania w nich i płacenia lokalnych podatków. Wspomniane ułatwienia, jak się szacuje, zachęcą do przyjazdu ponad 7 tys. nowych rezydentów. To wzmacnia rozwój regionu i zmniejsza bezrobocie.
Buduje też koniunkturę na rynku nieruchomości, która jest wyraźnie widoczna na każdym poziomie cen. Bardzo uaktywnił się rynek luksusowych nieruchomości, a przyrost ich wartości jest rzeczywiście imponujący. W Cascada de Camoján (eleganckie strzeżone osiedle u stóp Sierra Blanca) rezydencje dzisiaj kosztują 10-15 mln euro. Jeszcze cztery lata temu sprzedawane były po około 5 milionów. W Soto Grande w zachodniej części Costa del Sol do roku 2018 najdroższe rezydencje kosztowały 7-8 mln euro, dzisiaj są wyceniane na 9-14 milionów.
Południe Hiszpanii to jednak nie tylko miejsce dla milionerów. Można tu kupić komfortowe domy za 140-150 tys. euro. Wśród polskich klientów bardzo popularne są apartamenty w granicach 270-320 tys. euro.
Z wielką przyjemnością obserwuję coraz większe zainteresowanie rodaków fantastycznymi możliwościami wypoczynku, wielomiesięcznych pobytów i zdalnej pracy na południu Hiszpanii. Rozmawiam z mnóstwem osób, które dokonały zakupu i nie spotkałam się jeszcze z krytycznymi bądź negatywnymi ocenami tej decyzji. Zachęcam Państwa do osobistego sprawdzenia, skąd ten optymizm a niekiedy entuzjazm. Warto przyjechać, odpocząć i być może bardzo uatrakcyjnić sobie życie.
Kasia Ford