Takie informacje podają zwykle drobnym drukiem na stronach gospodarczych gazet. W Warszawie też nie był to „front page news”, chociaż tu i ówdzie przypomniano pokrótce historię hotelu. Po decyzji właścicieli marki z wysmukłego klocka na rogu Al. Jerozolimskich i ul. Emilii Plater w Warszawie nie zniknęła wprawdzie natychmiast nazwa Marriott, ale spory w sprawie rozliczeń z właścicielem gmachu (spółką z Izraela) sprawiły, że amerykańska sieć zerwała umowę. Z dnia na dzień zamknięto bardzo interesujący rozdział historii nowej Polski. Hotel wciąż funkcjonuje, ale z nazwą Warsaw Presidential Hotel. Na razie nic nikomu nie mówi.

Dla mnie jednak te manewry są znacznie bardziej dramatyczne od nader często spotykanego rebrandingu hoteli. Koniec epoki i bardzo ważnego, fascynującego okresu mojego życia. Zniknięcie świadka historii i jednocześnie symbolu nowej Polski, z której tak dzisiaj jesteśmy dumni. Przesadą byłoby twierdzić, że jej zręby tworzyły się w warszawskim Marriotcie. Z pewnością jednak obok Pałacu Prezydenckiego, Belwederu, gmachu Sejmu i Urzędu Rady Ministrów, był to 35 lat temu najważniejszy budynek w kraju. Jego historia splotła się z wydarzeniami politycznymi, jakimi Polska zasłynęła….