Biznes samochodowy nie jest działem gospodarki, w którym chętnie i często podejmuje się ryzykowne decyzje produkcyjne. Uruchomienie budowy nowych modeli, szczególnie rewolucyjnych technicznie lub estetycznie, wymaga wielkich inwestycji, co przy niepewnych reakcjach rynkowych nie skłania do ich podejmowania. Niemniej ostatnio takie decyzje przyniosły olśniewające sukcesy, na przykład rozpoczęcie produkcji modelu Cullinan.

Szef Rolls-Royce’a, już emerytowany, uparł się, żeby wejść na rynek SUV. Argumenty przeciwników były racjonalne. Skojarzenie superluksusowej limuzyny z samochodem terenowym, który ma jeździć bezdrożami po błocie, jest absurdem. Wygrał szef wizjoner. Młodsi klienci ustawili się po Cullinana w kolejce. Jest najlepiej sprzedawanym modelem Rolls-Royce’a. Nikt nie jeździ nim leśnymi drogami, natomiast w mieście prezentuje się znakomicie…